★ ★ ★

Gallery

sobota, 5 kwietnia 2014

Bartek - Combat 6# Strzelanka Miłocice Małe 30 Marca

Witajcie,

Jako, iż już się czuję lepiej, czas nadrobić trochę zaległości jakie mam na blogu. Tak więc bez zbędnego gadania - do dzieła.

Niedziela, 30 Marca 2014r.


W autobusie 122 zaczynałem do siebie dochodzić po ciężkiej nocy. Za długo nie pospałem. Byłem w drodze do Mariusza, od którego mieliśmy iść w miejsce spotkania z resztą ekipy. Gdy dotarłem do niego, była 7:40. Wszedłem na górę, przywitałem się i czekaliśmy na drugą połówkę Mariusza. Koleżanka również jechała z nami, jako fotograf. Zebraliśmy się i wyszliśmy. O 8:00 podjechał Pajda z resztą ekipy. Jechaliśmy łącznie w szóstkę. Po drodze zahaczyliśmy o McDrive i wzięliśmy darmową kawę. Droga jak zwykle minęła w całkiem zabawnej atmosferze .

Gdy dotarliśmy, czekali na nas koledzy z Oleśnicy, 7 osób. Po przygotowaniu się, jeden z nich dołączył do nas by było po równo ( 6 na 6 ). Każda drużyna stanęła po dwóch różnych stronach budynku i... 

Zaczęło się! Początkowo dostawaliśmy manto, ze względu braku znajomości terenu. Podejrzewam natomiast, że nasi koledzy trochę go znali. Po jakimś czasie szanse zaczęły się wyrównywać. Początkowo graliśmy na jedno życie, potem natomiast na zasadzie: dwaj zabici, którzy są już na terenie spawna, mogą uzyskać pomoc od jednego żyjącego/nieżyjącego, który po nich pójdzie.

W ostatnich dwóch rundach pokazaliśmy klasę. Umiejętność wykorzystania terenu dała o sobie znać i zajęliśmy genialne pozycje. Nikt nie przeszedł niezauważony. W pierwszej rundzie przeżyliśmy wszyscy, w drugiej padł Szopa ale tylko z powodu szybkiej akcji z Mateo, na jaką się oboje zdecydowali.

Wspomnienia, czyli momenty które najbardziej zapadły w pamięć

- Stałem na szczycie schodów. Na dole, naprzeciw mnie było wejście do budynku i ogólnie całe piętro z pomieszczeniami. Zastygłem jak kamień. Nagle słyszę kroki. Przykucnąłem i zacząłem spokojnie oddychać. W wejściu pojawiła się postać przeciwnika oraz jeszcze jakaś głowa na schodach. Delikatnie dałem krok do przodu, dokonałem rozpoznania i powiedziałem spokojnie " Trup, trup ". Oboje spojrzeli na mnie. Ten na schodach skomentował to tylko " o kur.... ".

- W przedostatniej rundzie zajęliśmy idealne pozycje. Z mojego ciemnego punktu, tj pomieszczenie z trzema bardzo wąskimi oknami, widziałem cały tył budynku na dworze, dolne piętro i górne piętro. Moi bracia zdjęli 5 osób, została jedna. Nagle słyszę, że ktoś depcze po gruzie. Wychyliłem tylko delikatnie głowę i zauważyłem, że ktoś chce wejść oknem. Wystawiłem lufę M4 przez okno i trafiłem go... w tyłek. Dość przypadkiem.

- Gdy brakowało nam ludzi, postawiłem karabin i sprintem pobiegłem po kolegów ze spawnu. Zdarzyło się raz biec przez całą halę i na końcu wyskoczyć oknem.

Podsumowując, 

strzelanka przebiegła w bardzo przyjaznej atmosferze. Obie drużyny nie miały wobec siebie żadnych pretensji. Wynikało to głównie z przyjaznego nastawienia oraz przestrzegania zasad fair play. Nie zabrakło krwi - dwóch kolegów z Oleśnicy zostało rannych w nos.


Strzelanka okazała się być również przydatnym treningiem. Wiemy na czym stoimy i co jeszcze musimy przyswoić. Uważam, iż to było to jedno z moich najlepszych spotkań ASG.


Edit: Iga [05-04-2014]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz